Kto jest winny, że nie było wyborów w maju? Gowin: Nie powiedziałbym, że opozycja
Gowin przyznał, że wszystko wskazuje na to, że wybory prezydenckie odbędą się 28 czerwca. – Obawy polityków Koalicji Obywatelskiej, że my, obóz z Zjednoczonej Prawicy i sama pani marszałek Witek będziemy chcieli ograniczyć czas na zbieranie podpisów przez Rafała Trzaskowskiego są wyssane z palca. Reguły tego wyścigu prezydenckiego powinny być uczciwe i obóz Zjednoczonej Prawicy stanie na straży uczciwości tych zasad – mówił.
Co ciekawe, lider Porozumienia oznajmił, że poprawka zgłoszona przez wicemarszałek Senatu Gabrielę Morawską-Stanecką z Lewicy, zgodnie z którą ustawa dot. wyborów miałaby wejść w życie 6 sierpnia zostanie wycofana. – Jeśli nie zostanie wycofana to zostanie odrzucona głosami senatorów Zjednoczonej Prawicy i opozycji – zapewnił.
Gowin był też pytany, czy nie żałuje swojego uporu, by wyborów 10 maja nie było. Lider Porozumienia bronił jednak swojej decyzji, a jak stwierdził, wybory odbyłyby się w "aurze chaosu". – Byłoby tyle bałaganu, tyle zastrzeżeń, że Sąd Najwyższy - obojętnie, czy w składzie tzw. starych sędziów, czy w składzie nowych sędziów - na pewno by wyników tych wyborów nie uznał. One nie mogły odbyć się w formie korespondencyjnej ani 10, ani 23 maja – mówił.
– Nikt nie jest winien temu, że wybory 10, czy 23 maja się nie odbyły. O tym rozstrzygnęła pandemia. Ja nie powiedziałbym, że opozycja jest winna temu. Wiem, że takie interpretacje są popularne w części obozu Zjednoczonej Prawicy. Ale powiedzmy sobie otwarcie, Senat miał prawo do tego, żeby procedować ustawę o głosowaniu korespondencyjnym przez 30 dni. Nie złamał tutaj przepisów. Tym bardziej nie złamali przepisów również samorządowcy, którzy bez wejścia w życie ustawy nie mieli podstaw prawnych do tego, żeby wydawać spisy wyborców. Tym bardziej nie jesteśmy brakowi wyborów winni my, politycy obozu Zjednoczonej Prawicy – podkreślił Gowin.